środa, 8 lipca 2015

Zygmunt Miłoszewski - "Uwikłanie"



Autor: Zygmunt Miłoszewski
Tytuł: Uwikłanie
Seria: Seria o Teodorze Szackim
Tom: I
Ilość stron: 374
Wydawnictwo: W.A.B.

Chłodna niedziela 5 czerwca 2005 roku, klasztor w centrum miasta. Jeden z uczestników niekonwencjonalnej terapii grupowej metodą Hellingera, w której pacjenci wcielali się w role swoich bliskich, zostaje zamordowany. Według oficjalnej wersji zabójstwo było przypadkowe, a głównym celem sprawcy miała być kradzież. Prokurator Szacki próbuje znaleźć przyczynę zabójstwa i odnaleźć sprawcę.
Czy należy go szukać wśród uczestników terapii? Podejrzewać pacjentów czy osoby, w które się wcielali? Komu mogło zależeć na śmierci pozornie bezbarwnego człowieka. Odkrywanie przeszłości zamordowanego wcale nie przybliża prokuratora do rozwiązania zagadki. Są bowiem rodzinne tajemnice, które strzegą siły potężniejsze niż rodzinne więzy…

Dość długo zastanawiałam się nad kupnem „Uwikłania”. Z jednej strony coś mnie ciągnęło do tej powieści, ale z drugiej polski autor działał na mnie odpychająco. Mimo tego ostatecznie przekonał mnie zachwyt mojej nauczycielki języka polskiego nad twórczością Miłoszewskiego. Już wcześniej odkryłam, że mamy podobny gust książkowy, dlatego postanowiłam odłożyć swoje uprzedzenia na bok. Oczywiście „Uwikłanie” najpierw odczekało jeszcze parę miesięcy na półce, nim po nie sięgnęłam, ale w końcu je przeczytałam. A moja przygoda z nim okazała się być bardzo zaskakująca… 

Książkę zaczęłam czytać pod koniec maja, jednak z bliżej niezrozumiałych dla mnie powodów po około sześćdziesięciu stronach wróciła ona na półkę. Zapadła mi w pamięci jako ciekawie zapowiadająca się powieść i nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zrezygnowałam z kontynuowania jej w maju. Ostatni, gorący weekend okazał się jednak idealny na przeczytanie powieści Miłoszewskiego. Tak więc ukrywając się w cieniu, na działce, pochłaniałam kolejne strony z coraz większym zaciekawieniem. Zrozumiałam, że uważanie polskich autorów za „gorszych” było jednym z większych błędów, które popełniłam w swoim życiu.

Zapewne większość osób czytająca książki o tematyce kryminalnej jest przyzwyczajona do tego, że to policja prowadzi śledztwo w jakiejś sprawie. Sięgając po „Uwikłanie” spodziewałam się dokładnie tego samego. Miłym zaskoczeniem okazało się, że głównym bohaterem nie jest funkcjonariusz policji, a prokurator – Teodor Szacki. Jego postać nie została w żaden sposób przerysowana. Jest zwykłym człowiekiem, który poza problematycznym śledztwem wzmaga się także z  monotonią codziennego życia. Dodatkowo jest bohaterem, którego poczucie humoru bardzo przypadło mi do gustu i niejednokrotnie rozbawiła mnie jakaś jego wypowiedź.

W „Uwikłaniu” znajdziemy także nawiązania do działań SB w czasach PRL-u. Autor przedstawia to w taki sposób, że nawet osobie zupełnie niezainteresowanej tematami historycznymi wyda się to ciekawe (a ja bez wątpienia dokładnie taką osobą jestem). Jednak poza wątkami związanymi z czasami odległymi od współczesnych znajdziemy tu również takie, które dotykają problemu ludzkiej psychiki. Miłoszewski porusza tutaj tematykę terapii ustawień Hellingera. Zadziwiające jest to jak wielki może mieć to wpływ na ludzkie uczucia i emocje, a zarazem jak wiele potrafi zmienić w życiu. 

Czy książka posiada jakieś wady? I tak, i nie. Nie jestem w stanie nazwać wiadomości na początku każdego rozdziału wadą, ale po prostu wydają mi się one zbędne. Pogoda w Warszawie czy wynik jakiegoś meczu lub inne informacje dotyczące Polski czy świata nie są zupełnie związane z treścią utworu, przez co zupełnie nie odczuwałam potrzeby czytania tych informacji. 

Podsumowując, nie mam żadnych większych zastrzeżeń do „Uwikłania”. Żałuję jedynie, że tak długo nie mogłam się przekonać do polskiej powieści. W każdym razie zmądrzałam, przeczytałam i cieszę się, że mój umysł został wyprowadzony z błędu, że to co polskie jest gorsze. Z czystym sumieniem mogę polecić książkę Miłoszewskiego wszystkim. Zdecydowanie jest to pozycja warta uwagi.

Na sam koniec chciałam jeszcze przeprosić wszystkich, którzy zadali sobie trud i przeczytali tą recenzję. Zdaję sobie sprawę, ze ma ona wiele niedociągnięć, ale po ponad pół rocznej przerwie nie jestem w formie – mam nadzieję, ze wybaczycie. 

Moja ocena: 9/10

1 komentarz:

  1. Miałam w rękach e-booka, zaczęłam pierwszy rozdział, ale później szansa na lekturę minęła.
    Jestem pewna, że do książki powrócę, bo chcę wreszcie przekonać się do rodzimej literatury, a poza tym kryminały to to, co lubię :3
    Mnie się wydaje, że recenzja jest bardzo dobrze napisana :) Przekazujesz swoje odczucia, piszesz, co Ci się spodobało, a co stanowi Twoim zdaniem wadę. Gdybym Cię nie znała, nie powiedziałabym, że nie pisałaś recenzji przez pól roku :D

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń